ręce więdną z głodu jak dwa kulfony ciasta
Czy istnieje taki obraz, na który nie możecie patrzeć, bo ze wzruszenia zaciska się Wam krtań i brakuje oddechu? Tak działa na mnie pewna fotografia, którą w sposób szczególny w tym poszukiwaniu próbuję przepracować. Najpierw komputerowo wygenerowałam macierz tego monochromatycznego zdjęcia, następnie ową liczbową i liczebną reprezentację zapisywałam, we fragmentach, na różnych podłożach. Od przedstawionej jako zero bieli po dwusetny pięćdziesiąty piąty punkt czerni – obraz został przeze mnie „utajony” i takim pozostanie, nawet dla komputera, gdyż w ręcznym pisaniu zatarły się linie podziału między pikselami. W moim geście spotyka się to, co jednostkowe, dotykane i bliskie z chłodnym, powtarzalnym, abstrakcyjnym językiem schematu. Przekładam relacje czasowe na przestrzenne i na odwrót, uciekając od fotografii pełnej nieaktualnej czułości. Anna Pugaczowa, jakby komentując moje działanie, śpiewa o Milionach róż, i choć przypisać ten utwór możemy dzieciństwu określonego pokolenia, wciąż uwodzi swoją lekkością.
Odlewy z gipsu znalazły inspirację w teorii formy naturalnie ukształtowanej Andrzeja Pawłowskiego, a o ich kształcie zadecydowały rzeczy pod ręką i domowa produkcja, której rdzeń, a więc dom, ma tutaj kluczowe znaczenie. Pragnienia czystego, geometrycznego kształtu nie ugasiły formy ze starych płóciennych toreb i kartonów, zaprzeczyło też temu wydrążenie będące śladem mocno zaciśniętej pięści. Tężejący gips chce się przytulać, gdy na moment staje się przyjemnie ciepły. Wystudzony, nabiera kamiennego charakteru i aż się prosi o potwierdzenie swego statusu w oczach Meduzy. Sennej proweniencji węże w zdjęciach z czyjegoś świata wiją się też u naszych stóp w postaci niewysłanego listu wyświetlanego na reklamowych LEDach. Węże są ciekawe, zrzucają skórę, gdy staje się za ciasna i nie pozwala im rosnąć. W kontekście przywołanego tematu waży ekran i projekcja, i przywołanie fenomenu ukrytych matek, które dotykiem koiły i uspokajały fotografowane dzieci.
Tytuł pożyczyłam od Stanisława Grochowiaka.
Elementy pracy: